Krwawy kult dał początek największemu miastu Mezoameryki. Ta świątynia dostarcza mrożących krew w żyłach dowodów

Teotihuacan to stanowisko archeologiczne znajdujące się na terenie Meksyku. Przeprowadzone tam w ostatnim czasie badania sugerują, że lokalna świątynia była powiązana z kultem krwi i… luster. Historia tego miejsca jest naprawdę przerażająca.
Krwawy kult dał początek największemu miastu Mezoameryki. Ta świątynia dostarcza mrożących krew w żyłach dowodów

Teotihuacan jest o około 1000 lat starsze od cywilizacji Azteków, dlatego stanowi niezwykle interesującą kwestię dla archeologów. Zarazem dość oczywista pozostaje wiedza na temat krwawych rytuałów organizowanych przez mieszkańców regionu. Nie inaczej było w tym przypadku, choć do fascynacji krwią dochodziła tam również ogromna słabość do różnego rodzaju zwierciadeł.

Czytaj też: Niezidentyfikowane symbole na skórze człowieka lodu. Jak powstały znaki liczące kilka tysięcy lat?

Wierzono bowiem w wyjątkowe właściwości powierzchni skutecznie odbijających światło. Takie pirytowe czy obsydianowe obiekty wzbudzały gigantyczne zainteresowanie: wykorzystywano je między innymi do przepowiadania przyszłości czy komunikacji z bogami. O ile jednak takie aspekty możemy uznać za co najwyżej niewinne głupoty, tak była też druga strona medalu. Znacznie mniej przyjemna.

Autorzy nowych badań na ten temat, zamieszczonych w Ancient Mesoamerica, twierdzą, że dowody na istnienie krwawego kultu są widoczne w Piramidzie Pierzastego Węża, będącej trzecią największą budowlą całego miasta. Pierzastym Wężem nazywano jednego z najważniejszych bogów czczonych przez mezoamerykańskie ludy, znanego jako Quetzalcoatl. 

Kult związany z lustrami był zdaniem naukowców pokłosiem rozwoju Teotihuacan przejawiającego się między innymi wzrostem wydobycia obsydianu

I choć na przestrzeni wieków budowla została wielokrotnie zrabowana, to i tak do czasów współczesnych przetrwały niektóre lustra. Dawniej były ich setki i możemy sobie jedynie wyobrazić, jak efektowny musiał być widok światła słonecznego odbijającego się od tych zwierciadeł w czasie zachodu. Ale na tym pozytywne informacje się kończą, a zaczynają te wskazujące na rozdział w historii ludzkości, o którym najlepiej byłoby zapomnieć.

W toku wykopalisk archeolodzy znaleźli szkielety około 200 osób złożonych w ofierze. O skali odkrycia najlepiej świadczy fakt, iż nigdy przedtem nie znaleziono równie licznego grobu zawierającego szczątki ofiar zabitych w rytualny sposób. Kości przeplatają się z licznymi obsydianowymi ostrzami oraz grotami. Jak widać, odbijający światło materiał był nie tylko “błyskotką”, ale również narzędziem zbrodni.

Czytaj też: Górska twierdza pełniła jeszcze jedną rolę. Archeolodzy wskazali jej przeznaczenie

A wszystko to najprawdopodobniej w związku z jakiegoś rodzaju rytuałami. Naukowcy przypuszczają, że powstanie piramidy miało miejsce w okresie, gdy doszło do zauważalnego wzrostu wydobycia obsydianu w Teotihuacan. W takich okolicznościach lustra stały się znacznie powszechniejsze, nie wspominając o broni wykonanej z obsydianu. Osobną kwestię stanowi obce pochodzenie ofiar. Najwyraźniej byli to ludzie z podbitych terenów, co ma symboliczne powiązania z ekspansją całego miasta-państwa. Teotihuacan było przecież największym takowym w całej Mezoameryce.